Adopcja jest sprawą świetną. Przygarniając psa oferujemy mu dom, być może ratujemy życie, wyciągamy go ze świata "zza krat", a jednocześnie zyskujemy przyjaciela. Same superlatywy. Istnieje też druga strona medalu (jak i wszędzie). Pies ze schroniska może mieć problemy behawioralne, nad którymi trzeba będzie pracować, a aby psa wyprowadzić z takich problemów, trzeba mieć doświadczenie, trzeba mieć wiedzę, a przede wszystkim pokłady cierpliwości i podejście do psa. W dt/fundacji pewne informacje uzyskamy i będziemy lepiej wiedzieć, na co mamy się przygotować. Należy tutaj pamiętać, że biorąc psa z hodowli (mówię o takich "prawdziwych" hodowlach), nie ma gwarancji, że pies jakiś problemów mieć nie będzie. Jednakże w tym wypadku, prowadzimy psa od małego, dostajemy psa z jakoby czystą kartą, bez traumatycznych przejść. Jeśli jednak ktoś jest pewien, że w razie "w" da radę zapanować nad psem (a przypominam, że biorąc psa z hodowli również TRZEBA mieć wiedzę i TRZEBA wyłożyć coś od siebie. Z tym, że problemy mogą być nieporównywalnie mniejsze), da radę zapewnić mu dobre warunki bytowe (co jest istotne, bardzo!), nie ma określonych wymagań co do cech psa, to zachęcam do adopcji!
Jednak nie zapominajmy, że są ludzie, którzy wymagają danych cech, chcą wiedzieć, czego mogą się spodziewać, chcą się przygotować specjalnie pod kątem danej rasy, mają jakieś plany, mają uzasadnienie, dlaczego akurat ta, a nie inna rasa. I super - niech spełnią swoje marzenie (byleby nie była to zachcianka!). Nie rozumiem także namawiania do adopcji na każdym kroku, nawet gdy ktoś chce kupić psa z hodowli z ZKwP. Ostatnio nawet usłyszałam bardzo ciekawe zdanie na mój temat "A Ty to nie powinnaś się wypowiadać na temat adopcji, bo kupujesz psa z hodowli, i to jeszcze za duże pieniądze". Nie sądzicie, że jest to popadanie ze skrajności w skrajność? Nie każdy chce psa adoptowanego, nie każdy czuje się gotowy na taki krok. Nachalnym narzucaniem swojego zdania jedyne co da się osiągnąć, to efekt odwrotny od zamierzonego.
A w całej akcji "NIE KUPUJ - ADOPTUJ", chodzi przede wszystkim o to, by w sposób zdrowy promować adopcję i zniechęcać do zakupu psów z PSEUDO- hodowli. Cały szyld akcji jest ciut dwojaki, stąd zapewne wszechobecne wyskakiwanie z tymi słowami. Swoją drogą, szkoda, że nie jest to dokładniej sprecyzowane.
Dodam także, że niezależnie od tego, czy psa się kupi z HODOWLI, czy adoptuje, trzeba pamiętać, że jest to ŻYWA istota, która czuje, reaguje na bodzce, jest wrażliwa, potrzebuje ciepła, miłości, pełnej miski, czasem wizyt u weterynarza, szkolenia, poświęcenia czasu. Jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. Życie z psem jest cudowne, ale i chwilami trudne (nie ma co się oszukiwać), przy każdej porażce nie mamy sił, by iść dalej, a tutaj nie ma stop - pies na nas czeka, wymachując swym ogonem. Trzeba być świadomym, czego się podejmuje. I nie decydować się "na szybko" - pies to nie mikrofalówka. Apeluję, by przeanalizować wszystko nim się zdecyduje na psa, czy to z hodowli, czy adoptowanego! Oczywiście nigdy nie będziemy przygotowani w 100% procentach na każdą ewentualność! Życie potrafi zaskakiwać, pies również. (:
Tym oto akcentem kończę ten wpis i zostawię Wam do przemyślenia tą akcję - co sądzicie? Macie podobne zdanie do mojego, czy może zupełnie inne?
A tutaj zdjęcie moje i Sisi (zobaczycie jak wyglądam, hehe), myślę, że dość fajnie widać na nim naszą relację. Właśnie - wygląda fajnie, ale nikt tak naprawdę prócz mnie nie wie, ile czasu, wysiłku kosztowało mnie zbudowanie takich stosunków z psem! Było ciężko, ale o tym innym razem, i o moich błędach wychowawczych również. Zdjęcie jak widać, jest jeszcze z czasów zimniejszych ubrań.
POZDRAWIAM, ZASO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz