środa, 23 września 2015

Refleksyjnie...

Za dwa dni Karen skończy 3 miesiące. Ostatnie wydarzenia oraz ten fakt skłoniły mnie do pewnych przemyśleń... Wracam myślami do tego, jak wiele nauczyła mnie Sisi, że to dzięki niej mogę teraz w taki sposób kształtować Karen. Przypominam sobie, jaki bój toczyłam, by wyprowadzić Sisi na prostą. Zaczynając od samiutkiego początku - przez moje problemy zdrowotne i niewiedzę (przede wszystkim niewiedzę, bo z tym pierwszym, to dla chcącego nic trudnego!) Sisi miała zwalony proces socjalizacji. Gdy już zdecydowałam, że czas wziąć się w garśc i zacząć porządnie szlifować więz z psem, problemy namnożyły się do ilości całkiem sporej. Spacery - pies ciągnie jak opętany, chowa się przy najmniejszym dzwięku, boi innych psów, nie wie jak się zachować, chodzi zygzakiem. Przyznaję, że gdybym wcześniej rozpoczęła pracę z Sisi problemów na taką skalę by nie było. Wszystko moja wina, tak. To nie pies jest głupi, tylko człowiek, który myśli, że pies ułoży się sam. Czy tak myślałam? W sumie sama nie wiem, myślę, że to była bardziej kwestia mojego braku cierpliwości i chęć, by wszystko zostało mi położone na tacy. Przyznaję, były ciężkie chwile, ciężkie, to nawet za mało powiedziane...wątpiłam, że się uda, że kiedykolwiek będę mogła wyjść z nią normalnie na spacer, że obejdzie się bez behawiorysty. Ja sama też miałam problem nad panowaniem ze sobą, nad emocjami, nad tym, by się na psa po prostu nie złościć... I tutaj stop - lekarstwem dla mnie okazali się znajomi! Z tego miejsca wielkie uściski dla Natalki, dzięki której odważyłam się wyjśc z Sisi gdzies poza żwirówkę. I nie było zle, Natalka trzymała mnie w ryzach, nie wiem, czy robiła to świadomie, czy po prostu swoją osobą tak na mnie działała. A potem bez obaw wychodziłam też z innymi ludzmi, oczywiście idealnie nie było i nad tym też będziemy pracować, gdy tylko rzucę kulę. Nadal Sisi w pewnych momentach nie idzie ładnie, nadal się czasem czegoś wystraszy przesadnie. Ale jest nieporównywalnie lepiej niż było! Prócz tego uczymy się (w dalszym ciągu) z Sisi przeróżniejszych sztuczek. Pies bez problemu robi je nawet w rozproszeniach (typu nad zalewem, gdzie ludzi jest sporo). Wszystko to pokazało mi jak nawiązać więz z psem (oczywiście to też jest troche indywidualne), jak panować nad emocjami, naucyzło cierpliwości. Nie mniej jednak są to rzeczy, nad którymi CZŁOWIEK musi pracować cały czas, to ciągła walka samego ze sobą, ciągłe panowanie nad sobą, analizowanie sytuacji, tu nie ma miejsca na błędy, po prostu nie ma. 
Sisi zawsze była, jest i będzie psem, który nauczył mnie najwięcej.To nie dzięki książkom, nie dzięki wszelakim artykułom wiem jak pracować z Karen, to dzięki Sisi. Na podstawie tego, jak ćwiczyliśmy z Sis, dobieram to, co sprawdzi się u Karen (uwzględniając cechy indywidualne). 
Oba psy kocham, to oczywiste, jednak jest to inna miłość. Mimo tego, że spodziewałam się, że nie pokocham Karen tak samo, to nie bałam się jej wziąć. Dlaczego? Dlatego, że wiedziałam, że dam radę, jeśli nie sama, to z czyjąś pomocą, że będzie dla mnie ważna. I tak jest, w chwili obecnej nie wyobrażam sobie życia bez Sisi i Karen. Obie mają swoje szczególne miejsce w sercu. 


Pozdrawiam, Zaso! 



wtorek, 15 września 2015

Lukullus - karma

Do napisania tego postu zbierałam się od dłuższego czasu, miało być cudownie, ze zdjęciami Sisi jako smakosza, niestety telefon padł. Z racji tego zródłem zdjęć będzie INTERNET.
SKŁAD KARMY
Miałyśmy dwie wersje tej karmy - kaczka piżmowa i jagnięcina oraz wołowina i pstrąg.
Składy przedstawiają się następująco:
sproszkowana wołowina (28 %), ryż pełnoziarnisty, sproszkowany pstrąg (6 %), tłoczony na zimno olej rzepakowy, algi morskie, lucerna, buraki, kiełki ryżu, zioła, gruszki, jabłka, masa żółtkowa, kminek, olej lniany, chleb świętojański, tlenek glinu, ziemia okrzemkowa, yucca schidigera, borówki, elementy śladowe, witaminy

21 % suszona i zmielona kaczka piżmowa, 12 % suszone płatki ziemniaków, 12 % suszone płatki batatów 10 % suszona i zmielona jagnięcina (Nowa Zelandia), nasiona ryżu, tłuszcz drobiowy, 5,5 % olej łososia, suszone algi morskie, żelatyna, suszona lucerna, pulpa buraczana, 3,5 % suszone zioła, 2 % suszone gruszki, 2 % suszone jabłka, suszone żółtko, kminek, 1,5 % olej lniany, suszony i mielony chleb świętojański, tlenek glinu, ziemia okrzemkowa, suszona i mielona Yucca schidigera, 0,3 % suszone jagody. 

Jak na moje, mogłoby być więcej mięsa, pies to w końcu mięsożerca. Jednak karma nie zawiera zbóż typu pszenica, kukurydza, chociaż ma ryż, bezglutenowe zboże. Ogólnie nie mam większych zastrzeżeń - i tak kalkulując to wszystko wychodzi na plus.

Ocena: 7/10




CENA

Stosunek ceny co do jakości jest moim zdaniem bardzo korzystny! Już za 27 zł kupimy 1,5 kg, co przy psie wielkości Sisi (4 kg) starcza na miesiąc! Dawkowanie również przedstawia się dobrze, dawałam o około 20 gramów mniej niż standardowej innej suchej karmy. Karmę możemy zakupić na zooplusie (tak jak w naszym przypadku) -> http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_dla_psa_sucha/lukullus_karma/lukullus/158184 
http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_dla_psa_sucha/lukullus_karma/lukullus/444434

OCENA: 10/10


SMAKOWITOŚĆ I WIELKOŚĆ GRANULEK 

Sisi jakoś przemęczyła te 3 kg, aczkolwiek nie kochała tej karmy. Nie jest ona psem, który zje wszystko, więc się nie zdziwiłam. Jednak nie urządzała mi głodówek. Karma ma dziwną konsystencję, taką niestandardową, zapewne dlatego, że jest tłoczona na zimno. Lukullus z racji ogromnych granulek NIE nadaje się dla psów, które nie przepadają za długim gryzieniem karmy. Niemniej jednak nie jest ona twarda, ma bardziej konsystencję pół miękką. Sisi przeważnie wynosiła po granulce na dywan i tam spożywała. 

OCENA : 5/10




REAKCJA PSA

Bez rewolucji, bez rozwolnień, bez wymiotów, żadnej zmiany w zachowaniu, żadnych negatywnych skutków. Pies zachowywał się jak na Purizonie i innych równie dobrych karmach. Jednak mam tutaj pewne ale, które w sumie tyczy się granulek - czasem przyklejały się do podniebienia psa i wtedy pomoc człowieka była niezbędna. Sis się nie dławiła, ale sama nie mogła sobie poradzić z usunięciem karmy. 

OCENA: 7/10 


Mimo braku większych zarzutów raczej nie zdecydujemy się więcej na ta karmę, grzebanie psu w pysku nie jest szalenie przyjemne. Karma moim zdaniem może lepiej się sprawdzić u większych psów!!


POZDRAWIAM, ZASO.